Cześć!
Po osiągnięciu stanu surowego zamkniętego na budowie Tuluza VII, można było wreszcie przystąpić do prac wewnątrz domu. “Na pierwszy ogień” idzie instalacja elektryczna. Myślę, że to też ostatni moment na każdej budowie, kiedy należy przemyśleć układ pomieszczeń wewnętrznych. Przecież większość instalacji jest dopasowywana do konkretnej zabudowy, np. kuchennej, albo do umiejscowienia telewizora, mebli, itp.
Najlepsze rozmieszczenie kabli - górą i w bruzdach
Instalacja elektryczna to w dużej mierze łączenie konkretnego punktu (gniazda, łącznika, oświetlenia) z rozdzielnią elektryczną za pomocą przewodów. W efekcie, w całym domu układane są setki metrów przewodów. Żeby nad tym zapanować, mamy dwie zasadnicze możliwości ich układania: u góry, czyli w stropie lub w suficie podwieszanym, oraz z dołu, czyli w warstwie ocieplenia podłogi. Najlepsza, moim zdaniem, jest opcja pierwsza i właśnie takie rozwiązanie mamy na budowie Tuluza VII. Obejrzyj poniższe zdjęcia i zauważ, że maksymalnie dużo przewodów jest ukryte w stropie. Część, która przechodzi po ścianach znajduje się tuż pod sufitem. Po posadzce prowadzone jest tylko to, co nie zmieściło się “u góry”. Wyobraź sobie ile miejsca zajłęby te same przewody prowadzone na posadzce w peszlach. Pewnie w niektórych miejscach nie byłoby miejsca na ułożenie ocieplenia.
Druga sprawa związana z układaniem przewodów, to prowadzenie ich w bruzdach, czyli we wgłębieniach w ścianie. Nie jest to obowiązkiem i w wielu przypadkach można układać przewody na ścianie, wtedy też bez problemu powinny zostać przykryte tynkiem. Mimo to uważam, że bruzdy to bardzo dobra praktyka. Pozwalają układać kilka przewodów jeden na drugim, czyli mamy węższy “pas” zajmowany na ścianie. Mamy też mniejsze ryzyko, że później będzie widoczny ślad po przewodzie na gotowej ścianie.